Jak wygląda spotkanie grupy BNI?
|
Szósta rano, ciepły słoneczny poranek. Kraków powoli budzi się do życia. Określenie to nie pasuje tylko do jednego miejsca – restauracji Stara Zajezdnia w sercu krakowskiego Kazimierza. Klimatyczna sala wypełniona jest po brzegi kilkudziesięcioma przedsiębiorcami, którzy z pasją rozmawiają o biznesie. To spotkanie grupy BNI Masters – jednej z grup BNI, czyli największej organizacji biznesowej na świecie, której członkowie rozwijają swoje firmy przez rekomendacje. Spotykają się co tydzień o siódmej rano, by wymieniać się wizytówkami, przekazywać sobie kontakty i wspierać się w biznesie.
– Można przeczytać 10 czy 15 książek o biznesie i marketingu, ale to czego dowiemy się tutaj od osób, które mają podobne problemy i podobny poziom rozwoju firmy, jak my, jest bezcenne. Tak naprawdę w jednym miejscu spotykam się co tydzień z 50-cioma przedsiębiorcami, z którymi wzajemnie dzielimy się swoimi doświadczeniami – mówi Krzysztof Baranowski z grupy BNI Masters.
Mimo że spotkanie rozpoczyna się o siódmej, nikt nie przychodzi tutaj na ostatnią chwilę. Wszyscy zbierają się dużo wcześniej, ponieważ każdy chce mieć możliwość porozmawiania ze sobą jeszcze przed oficjalną częścią spotkania. Sala restauracyjna wypełniona jest grupkami przedsiębiorców. Eleganckie stroje, białe koszule i krawaty, w dłoniach pęki wizytówek przekazywane z rąk do rąk. Profesjonalizm robi wrażenie, a w powietrzu unosi się biznesowa atmosfera. Jedni rozmawiają o ostatnio zrealizowanych transakcjach, inni wymieniają się opiniami na temat poprzedniego spotkania grupy, a jeszcze inni opowiadają o bieżącej działalności swoich firm. Wszyscy wiedzą, że takie kuluarowe rozmowy również mogą okazać się bardzo owocne.
Na zegarze wybija godzina 7:00. “Drodzy Państwo, rozpoczynamy spotkanie!” – zapowiada Prezes Grupy. Nagle rozmowy cichną, wszyscy w pośpiechu zajmują miejsca przy stołach, nikt nie chce przegapić żadnego istotnego momentu spotkania. Prezes wita wszystkich zebranych i rozpoczyna spotkanie, które prowadzi według agendy obowiązującej na całym świecie.
– Zarząd składa się z 3 osób i każdy z nich ma swoją określoną funkcję. Zarząd prowadzi całe spotkanie i tak naprawdę od jednego spotkania do kolejnego monitoruje działania wszystkich osób pełniących funkcję w grupie. Moją rolą na dzisiejszym spotkaniu jest prowadzenie go według agendy, która jest taka sama na całym świecie – tłumaczy swoją funkcję w grupie Jakub Żak, Prezes Grupy BNI Masters.
– BNI jest organizacją z tradycjami i agenda, która jest wypracowana od lat, jest jak najbardziej optymalna. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to, że spotkanie ma zawsze określony czas i agenda jest niezmienna. Dla mnie dużą wartością jest to, że spotkania kończą się przed godziną 9. Wtedy mamy jeszcze czas na networking po spotkaniu i potem wszyscy wracamy do pracy. Jeżeli bym nie wiedział, kiedy dokładnie skończy się spotkanie, nie mógłbym zaplanować swojej pracy w tym dniu – dodaje Krzysztof Baranowski.
Następuje główna część spotkania, jaką jest prezentacja firm każdego z członków grupy. Przed nimi nie lada wyzwanie – mają tylko 60 sekund na to, by zaprezentować swoją działalność oraz podzielić się informacją, do jakiej firmy lub osoby szukają kontaktu, jakie usługi wykonują i jakie w danym tygodniu mają zapotrzebowanie. Na sali panuje cisza, członkowie prezentujący firmy podchodzą do swoich prezentacji z kreatywnością. Mówią, jakie projekty realizowali w ostatnim czasie, wymieniają, jakich klientów obsługują, wymyślają zaskakujące hasła reklamowe, które zapadają wszystkim w pamięć.
– Szukam kontaktu do osób, które chcą sprzedać mieszkanie na osiedlu Ruczaj – mówi pośrednik nieruchomości.
– Szukam kontaktu do firmy budującej biura przy ulicy Królewskiej – prezentuje się właściciel firmy z branży wyposażenia wnętrz.
Na twarzach uczestników spotkania widać skupienie, jakby w ich głowach właśnie pojawiała się myśl: “Tak, wiem kogo mógłbym Ci polecić. Wiem, z kim Cię skontaktować.” Wszyscy skupiają wzrok na mówcach, z uwagą słuchają i zapisują w notesach, jakich kontaktów potrzebują inni członkowie. Być może to właśnie ktoś nich już niedługo będzie mógł pomóc komuś rozwinąć biznes i przyczynić się do zrealizowania ciekawej transakcji. Ryszard Jamka wyjaśnia, jak działa to w praktyce:
– Podczas spotkania któryś z członków grupy zgłasza zapotrzebowanie na daną usługę bądź szuka kontaktu do określonej osoby. Wtedy w mojej głowie pojawia się myśl, że mogę mu zarekomendować mojego rzetelnego partnera w biznesie czy klienta, który oferuje daną usługę. Muszę mieć jednak pewność, że mogę go z czystym sumieniem polecić, że usługa będzie rzetelnie wykonana i obie strony będą zadowolone. Nie muszę się wtedy martwić i monitorować całego procesu. Od kilku lat bardzo mocno współpracuję z geodetą, moim bardzo dobrym kolegą, Wiktorem Salamagą. Jeżeli polecam komuś Wiktora, to po prostu mam 100% pewności, że polecam osobę rzetelną i sprawdzoną i wiem, że jest w stanie traktować zlecenia priorytetowo.
Gdy prezentacje dobiegają końca, nadchodzi czas na dzielenie się kontaktami. Każdy z członków przekazuje rekomendacje, które wrzuca do specjalnego pojemnika.
– Mam rekomendację dla Dariusza. Jeden z moich klientów chce wyremontować nowe biuro – mówi pierwsza osoba.
– Mam rekomendację dla Beaty. Mój znajomy szuka biura księgowego – mówi kolejna.
-Krzyśku, mój klient potrzebuje nowych gadżetów reklamowych. Przekazuję Ci kontakt do niego – mówi trzecia osoba.
Każda rekomendacja to specjalna karteczka z wypisanymi danymi kontaktowymi do osoby, z którą należy się skontaktować. Pudełeczko z minuty na minutę wypełnia się karteczkami i po chwili już ledwo mieszczą się w środku. Członkowie dziękują także za biznesy, które mogli zrealizować z rekomendacji innego członka BNI.
Rafał Engelman przytacza ciekawą historię biznesu, który niedawno udało mu się zrobić. Jak mówi, to jego prawdziwa perełka wśród wszystkich rekomendacji, jakie zrealizował w BNI.
– Pewnego razu, na spotkanie naszej grupy, przyszła Małgorzata Abassy, która pisze bajki dla firm. Gdy dołączyła do BNI, chciałem ją bliżej poznać, odbyliśmy więc spotkanie 1 na 1, które trwało ponad 3 godziny. Gdy Małgosia poznała moją działalność, czyli projektowanie i budowę stoisk targowych, powiedziała mi, że jeden z jej klientów będzie wystawiał się na targach i potrzebuje kogoś, kto by w tym doradził. Była to firma zajmująca się produkowaniem drewnianych kranów oraz baterii łazienkowych i kuchennych. Stwierdziłem, że jest to dla mnie świetny klient i Małgosia skontaktowała nas ze sobą. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy i nawiązaliśmy współpracę.
Moja firma wykonała dla nich stoiska na targi w pięciu krajach: do Szwecji, Włoch, Niemiec, Stanów Zjednoczonych oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Moja współpraca z tą firmą ewoluowała, ponieważ zostałem jej inwestorem i wspólnikiem. Kontrakt, który podpisałem opiewał na prawie pół miliona złotych na wykonanie całej usługi. To wszystko dzięki temu, że ktoś zaprosił Małgosię na spotkanie naszej grupy. Nigdy bym nie podejrzewał, że osoba, która zajmuje się pisaniem bajek może mieć takie kontakty! To największy biznes, jaki do tej pory zrobiłem dzięki BNI.
Spotkanie dobiega końca. Nikt jednak nie opuszcza restauracji, wszyscy zostają, by kontynuować rozmowy z poranka i podsumować wydarzenia, które miały miejsce podczas spotkania. Przebywanie w towarzystwie 45 przedsiębiorców z różnych branż nie zdarza się w końcu codziennie. Emocje nie opadają. Pomimo tego, że w końcu każdy wraca do swoich firm i sala restauracyjna pustoszeje, spotkanie grupy BNI się nie kończy. Pora szukać nowych kontaktów, realizować zlecenia z otrzymanych rekomendacji i szukać sposobów na pomoc członkom grupy. Przecież kolejne spotkanie już za tydzień!
fot. Jakub Żak
PIX Agency