Mamy realny wpływ na rozwój przedsiębiorczości w Lublinie | Milewski & Korzeniewski Sp. z o.o.
|
Łukasz Milewski i Tomasz Korzeniewski od 10 lat prowadzą firmę z branży finansowej i doradzają klientom w zakresie kredytów, leasingu czy ubezpieczenia. Na swoim koncie mają ponad 1000 klientów, a kwota, którą pomogli im uzyskać na finansowanie, przekracza 100 mln złotych. Tomasz i Łukasz rozwijają także BNI w Lublinie. Do tej pory założyli 3 grupy, w których skupiają obecnie 130 przedsiębiorców.
Z wywiadu z Łukaszem i Tomaszem dowiesz się:
- Jak pozyskać kluczowych klientów w firmie.
- Jak dotrzeć do firm, które do tej pory były nieosiągalne.
- Jak wsparcie innych przedsiębiorców pomoże rozwinąć Twój biznes.
Wywiad do obejrzenia
Zapamiętaj! 3 porady, jak rozwijać firmę przez rekomendacje
- Jeżeli chcemy pomagać innym, to wierzymy, że to do nas wróci. I to jest właśnie idea BNI: „Givers Gain” – „Dający Dostaje”. Ja pomogę komuś w biznesie, a to do mnie wróci.
- Bądź otwarty – liczy się otwartość na wiedzę, otwartość na nowe kontakty, otwartość na relacje i też zaufanie doświadczeniu Członków BNI.
- Zwracaj uwagę na jakość prezentacji o Twojej firmie. Podczas niej możesz nie tylko przybliżyć innym swoją firmę, ale także przedstawić najważniejsze sposoby rekomendowania ciebie innym przedsiębiorcom, których znają członkowie grupy.
Wywiad do przeczytania
Damian Masel: Przedstawiam Państwu bardzo ciekawych rozmówców, którzy są dziś moimi gośćmi: Łukasz Milewski oraz Tomasz Korzeniewski, współwłaściciele firmy Milewski & Korzeniewski z branży finansowej. Witajcie Panowie. Powiedzcie proszę, czym zajmuje się Wasza firma?
T.K.: Na co dzień zajmujemy się trzema działkami: są to kredyty mieszkaniowe, kredyty firmowe i leasingi oraz wsparcie dla przedsiębiorców – pomagamy przedsiębiorcom prowadzić ich biznesy.
D.M.: W jaki sposób rozumiecie pomaganie przedsiębiorcom? Poprzez wspieranie ich?
T.K.: Wspieramy na różnych płaszczyznach. Pierwsze wsparcie jest finansowe. Wielu przedsiębiorców ma fajne pomysły, chciałoby się rozwijać, a ma problem ze znalezieniem finansowania dla swojej działalności. Z innej strony: przedsiębiorcy mają pomysły, mają finansowanie, a brakuje im kontaktów – w ich nawiązaniu bardzo pomagamy; edukujemy przedsiębiorców, w jaki sposób mogą sobie nawzajem pomagać, jak prowadzić biznesy i jak zmieniać ich styl prowadzenia w Lublinie.
D.M.: Działacie na terenie województwa lubelskiego. Jakie były początki Waszej firmy? Jak doszło do tego, że zajmujecie się akurat finansami?
Ł.M.: Początki naszej firmy to zupełny przypadek. Pracowałem w korporacji finansowej. Poznałem Tomka przez wspólną znajomą. Na początku to była luźna współpraca, wymiana informacji. Zawsze marzyłem o tym, żeby działać w biznesie, mieć swoją firmę. Wynajęliśmy biuro, ja założyłem działalność, Tomek też. Mieliśmy oddzielne firmy, ale pomagaliśmy sobie w biznesie. Tomek miał dużo większe doświadczenie w branży, więc otrzymałem od niego duże wsparcie. Pomagał mi, uczył mnie jak pracować z klientami, jak zawierać duże kontakty z bankami. Ja działałem w branży leasingowej, więc uzupełnialiśmy też swoją ofertę. I tak wyglądał początek naszej współpracy.
D.M.: Łukaszu – jak wspominasz swoje początki w biznesie? Jakie miałeś trudności jako przedsiębiorca?
Ł.M.: Początki były trudne. Startowałem w biznesie, wszedłem w zupełnie inny segment, a celowałem w klienta firmowego, w przedsiębiorców. Konkurencja w branży finansowej jest bardzo duża, więc trudno się było przedrzeć przez gąszcz konkurencji. Przede mną było dużo, dużo pracy. Ale udało się przede wszystkim dlatego, że poznałem Tomka. On pokazał mi co i jak, bo był przedsiębiorcą dłużej ode mnie. Pokazał mi, jak się poruszać w branży: z kim rozmawiać, jak rozmawiać. Podpatrywałem, uczyłem się. Te doświadczenia mocno mi pomogły w tym, żeby wyjść szerzej, nawiązywać współpracę.
T.K.: Te początki były bardzo ciekawe i dla mnie też rozwijające, ponieważ byłem zamknięty na jeden produkt, a Łukasz wszedł ze świeżym spojrzeniem i stwierdził, że będzie robił leasingi. I uzupełnił naszą ofertę o ten produkt i ciekawie się to dalej rozwijało. Łukasz podjął też decyzję o zatrudnieniu pracowników, żeby docierać do szerszego grona klientów i je obsługiwać, a samemu mieć więcej czasu na planowanie i nawiązywanie kontaktów.
Ł.M.: Pamiętam ten moment, kiedy zakomunikowałem żonie, że zakładam firmę. Na moje słowa usiadła i powiedziała: „Jak my teraz będziemy działać? Przecież to dużo wyzwań?”. A ja na to: „Skarbie, będę miał firmę, więcej czasu, będziemy spacerować, wyjeżdżać, mieć więcej możliwości, zarabiać większe pieniądze”. Okazało się, że te początki nie są takie kolorowe, że musiałem jeszcze więcej pracować, więcej czasu spędzałem w firmie, w biurze – wszystko po to, by tę firmę rozkręcić. No i wtedy padła propozycja, żeby zatrudnić ludzi. Planowaliśmy, że część obowiązków przejmą pracownicy, będziemy mieli więcej czasu, żeby pomyśleć nad tym, jak rozwijać firmę, w jakim kierunku iść. Wystartowaliśmy, pojawili się pierwsi pracownicy. Na początku zatrudnialiśmy stażystów, później szukaliśmy bardziej wykwalifikowanych pracowników. Budowaliśmy zespół. Wtedy okazało się, że wyzwań jest jeszcze więcej, Dużo pomysłów, dużo tematów na głowie, ale też dużo się nauczyliśmy. Przede wszystkim komunikacji z ludźmi, z partnerami biznesowymi. A działo się tak dzięki temu, że zaczęliśmy rozwijać firmę.
D.M.: W jakim miejscu w tym momencie jest Wasza firma? Za pomocą jakich cyfr można ją przedstawić?
Ł.M.: Wspólna przygoda moja i Tomka to 2013 rok, gdy zaczęliśmy tworzyć doradztwo finansowe. Klientów przybywało z miesiąca na miesiąc. Jednocześnie największym wyzwaniem było pozyskiwanie coraz to lepszych klientów, tak aby było mniej pracy, ale więcej na fakturze. Skupiliśmy się na strategii pozyskiwania lepszych partnerów biznesowych. Działamy z Tomkiem od 7 lat. W tym czasie udało nam się zrealizować ponad 100 milionów w postaci pomocy dla klientów w uzyskaniu finansowania. Podkreślam – ponad 100 milionów złotych. Sądzę, że przez naszą firmę przewinęło się blisko tysiąc klientów. Pomogliśmy im, spotkaliśmy się fizycznie z tymi osobami. Z miesiąca na miesiąc tych klientów przybywa, poszerzamy rynki, rozwijamy firmę. Obserwujemy większy wolumen transakcji. Są one dużo bardziej wartościowe.
T.K.: Obecnie skupiamy się na pozyskiwaniu generatorów klientów, czyli w mniejszym stopniu obsługujemy klienta indywidualnego, bo to robią nasi pracownicy. My zaś skupiamy się na tym, żeby pozyskać generatorów klientów. Miesięcznie czy kwartalnie, w każdym razie cyklicznie, tych klientów kierują do nas deweloperzy, biura nieruchomości, architekci czy salony samochodowe. To są kontakty generujące, które co miesiąc przysyłają do nas pewną pulę klientów. Wtedy możemy łatwiej zaplanować działania i sprzedaż w firmie.
D.M.: Kim są tacy generujący klientów i jak oni działają? W jaki sposób z Wami współpracują?
T.K.: Obsługujemy praktycznie tego samego klienta. Gdy deweloper sprzedaje mieszkanie, jego klient potrzebuje przeważającej części finansowania, czyli kredytu mieszkaniowego. Gdy biuro nieruchomości sprzedaje mieszkanie, to tutaj też pojawia się kredyt. Jak salon samochodowy sprzedaje samochód, to mamy kredyt samochodowy czy leasing – tutaj też jest pole do współpracy. Często bywa tak, że generatorom zależy, żeby klient kupił, ale potencjalny nabywca ma problem z finansowaniem. W tym momencie pojawiamy się my i rozwiązujemy problemy.
D.M.: Na początku wspomniałeś o tym, że wyróżniacie się na rynku finansowym. Nie tylko załatwiacie kredyt czy leasing. Wy pomagacie tak finansować konkretne przedsięwzięcia, by łączyć ludzi ze sobą… Co jeszcze innego wyróżnia Was wśród osób poruszających się w branży finansowej?
T.K.: Nie skupiamy się tylko na rozmowie o finansowaniu. Jeżeli zajmujemy się tym tematem, to pomagamy również, by przy transakcji kupna-sprzedaży pojawił się dobry notariusz, rzeczoznawca, agent ubezpieczeniowy, który ubezpieczy nieruchomość czy w ogóle transakcję. Tutaj w grę wchodzi wiele aspektów i mamy w swoich kontaktach rzetelnych przedsiębiorców, którzy pomagają naszym klientom w działaniach.
Przeczytaj także: Od jednoosobowej do największej firmy architektonicznej w Bielsku-Białej | Maciej Zuber – ARCHAS DESIGN
D.M.: Wielu z branży zastanawia się, jak pozyskać pierwszego klienta, a potem klientów powtarzalnie? Jak prowadzić biznes, żeby wzrastał? Jak to wyglądało u Was? Jak pozyskiwaliście klientów?
T.K.: Zauważyliśmy, że najlepsi klienci trafiali do nas od naszych wcześniejszych klientów. Najlepszy klient to taki z polecenia. Zaczęliśmy się zastanawiać, jak to jest, że klienci nas polecają, dlaczego to robią? I dlaczego klient z polecenia jest taki wyjątkowy. Przykład: jadę na spotkanie i nie muszę dwie godziny opowiadać, jakim to jestem superspecjalistą od kredytów, tylko po praktycznie pięciu minutach, po przedstawieniu się, przechodzimy do sedna sprawy. Klient mi mówi, czego potrzebuje, a ja się zastanawiam, w jaki sposób i czy mogę mu pomoc. Doszliśmy do takich spostrzeżeń, że z miesiąca na miesiąc mieliśmy więcej i lepszych klientów z polecenia. Wtedy zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby dotrzeć do źródła klientów z polecenia; żeby to nie była kropelka, tylko szeroki strumień klientów, którzy trafiają do naszego biura.
D.M.: Jakie były wnioski? Jakie plany, żeby to zrealizować?
T.K.: Dzwoniliśmy do klientów, których obsługiwaliśmy. Nie zawsze mieli pomysł, jak nam pomóc. Rozmawialiśmy z innymi doradcami czy z firmami, z którymi współpracujemy. Działo się, ale to nie były efekty, które by nas satysfakcjonowały. Nadal szukaliśmy… Wtedy odbyło się spotkanie, podczas którego zapaliła się żarówka: że to właśnie to miejsce, tu mam do czynienia z ludźmi, do których chcę dotrzeć, tu są moi klienci i tu są ludzie, którzy pomogą mi dotrzeć do klientów.
D.M.: Zdradzisz, jakie to było miejsce? Jakie spotkanie?
T.K.: Zostałem zaproszony przez znajomą na spotkanie dla przedsiębiorców. Rozpoczynało się o wpół do siódmej rano w hotelu. Ubrałam swój najlepszy garnitur i pojechałem. Byłem jedną z pierwszych obecnych osób. Wszyscy bardzo przyjaźnie nastawieni, każdy pytał, czym się zajmuję, prosił o wizytówki. Wizytówek mi zabrakło, bo nie byłem przygotowany na taki efekt wow. Każdy pytał, jak może mi pomóc. To było bardzo zaskakujące spotkanie i dające dużo do myślenia.
D.M.: Jakie tam widziałeś możliwości dla siebie? Dla swojej firmy?
T.K.: Ogromne, ponieważ wszyscy byli przedsiębiorcami, czyli potencjalnymi klientami. Mieli wiele kontaktów. Na spotkaniu zauważyłem, że wymieniali się nimi, rekomendowali do różnych firm, do dużych firm, do swoich znajomych klientów. Stwierdziłem, że to jest odpowiednie miejsce dla mnie. I też pole do działania, w dodatku nie tylko w jedną stronę. Nie tylko mogłem pozyskać klientów. Ci zgromadzeni tam przedsiębiorcy mówili o zapotrzebowaniu, szukali kontaktów i okazało się, że ja te kontakty też mam!
D.M.: Łukasz się uśmiecha… Wiem, że Ty także trafiłeś do BNI. Od paru dobrych lat działasz aktywnie w organizacji. Jak to wyglądało u Ciebie?
Ł.M.: Uśmiecham się, bo to bardzo ciekawa historia. Pamiętam, że Tomek chodził na spotkania co wtorek o takiej wczesnoporannej godzinie. Wracał uśmiechnięty, naładowany energią, zawsze z garścią pełną wizytówek. Podpatrywałem, o co w tym chodzi. I tak się rozpoczęła moja przygoda z BNI. Tomek zaprosił mnie na spotkanie. Właśnie wtedy zrozumiałem, że to nie jest tylko aktywna sprzedaż; że na tych spotkaniach dzieje się coś więcej. Ci przedsiębiorcy faktycznie spotkali się nie po to, żeby sobie nawzajem coś sprzedać, tylko pomóc sobie w biznesie. To dało mi jako przedsiębiorcy duży rozwój. Przykładowo w spotkaniu uczestniczy ponad 30 właścicieli firm. Są takie osoby, które w biznesie działają ponad 30 lat; ktoś zatrudniał 100 osób, ktoś inny 10; ktoś działał na rynkach zagranicznych, ktoś inny poza Lublinem. Mogłem ich podpatrywać, zobaczyć, co oni robią, jak działają, co wiedzą. Ja tej wiedzy potrzebowałem, tego doświadczenia, jak rozwijać firmę, jak działać, jak uczyć się standardów biznesowych. I te właśnie narzędzia w grupie otrzymałem. Dostałem dużo wsparcia od osób z naturalną umiejętnością niesienia pomocy w biznesie. Na początku nie do końca wiedziałem, jak prezentować swoją firmę. Mówiłem, że szukam kontaktów do wszystkich przedsiębiorców z Lubina, którzy potrzebują leasingu i oczywiście dostawałem takie rekomendacje. Po cyklu szkoleń na temat tego, jak prezentować swoją firmę, jak i do kogo szukać kontaktu, szybko zauważyłem, że zaczęli się pojawiać klienci z większym portfelem, z większą wartością, z którymi mogłem się spotkać. Nie mogłem uwierzyć, że wcześniej, gdy szukałem kontaktu, chciałem się spotkać z przedsiębiorcą, musiałem się przedzierać przez sekretariat, żeby się umówić z właścicielem firmy, porozmawiać. Niektóre firmy, do których chciałem dotrzeć, były wręcz nieosiągalne. Tymczasem na spotkaniu rzuciłem zapotrzebowanie, że do takiej i takiej firmy chciałbym dotrzeć, bo jest to dobra okazja dla mojego biznesu. I taki kontakt po spotkaniu otrzymałem. Dzwonię do właściciela firmy i słyszę w telefonie: „Panie Łukaszu? Co pan tak późno dzwoni? A ja czekam na telefon. Zarekomendował pana Krzysztof, że zajmuje się pan leasingami i chciałby się pan ze mną spotkać”. Więc to była megaokazja do rozwoju, ale przede wszystkim doświadczenie i wiedza, którą dostałem w grupie.
D.M.: Przedsiębiorcy spotykają się z wieloma wyzwaniami. Na początku najczęściej jest to brak klientów, potem pojawiają się kolejne wyzwania. Z jakimi Wy się mierzyliście? Jakie zostały rozwiązane poprzez działanie w grupie aktywnych przedsiębiorców? Bo przecież ta społeczność biznesowa dużo pomaga.
T.K.: Aspekt biznesowy klientów to pierwsza rzecz. Spotkaliśmy osoby, które mają większe doświadczenie w prowadzeniu działalności. Przeszły etapy z działalności jednoosobowej, zakładały spółki, zatrudniały pracowników. Mogliśmy podpytać o ich doświadczenie, o wiedzę. Przy zakładaniu spółki potrzebowaliśmy prawnika, który nam to poukłada. Potrzebowaliśmy fachowego biura rachunkowego. Wszystko znaleźliśmy w grupie. Jak chcieliśmy się przenieść do większego biura, to jeden z członków BNI znał właściciela biurowca, w którym szukaliśmy przestrzeni do wynajęcia. Udało się nam na bardzo dobrych warunkach wynająć biuro. Mamy tutaj fachowców, ekspertów w różnych dziedzinach, którzy pomagają prowadzić działalność, prowadzić biznes.
Ł.M.: Chciałbym dodać, że jak razem z Tomkiem zaczęliśmy działać w biznesie, to powstała taka idea, by powiększać zespół, zatrudniać ludzi. Firma faktycznie nam się rozwijała, ale było coraz więcej wyzwań, musieliśmy poświęcać coraz więcej czasu, wzrastały koszty. Działanie w takiej grupie, w której skupionych jest ponad trzydziestu przedsiębiorców, każdy z innej branży, więc nie ma wewnętrznej konkurencji, to bardzo dobra sieć do pozyskiwania zleceń. Mieliśmy tu tak jakby trzydziestu handlowców, którzy co tydzień słuchali naszych prezentacji; słuchali, czym my się zajmujemy w biznesie, jakie mamy zapotrzebowanie i bardzo chętnie wyciągali wizytownik, podawali mam kontakt i nas rekomendowali.
D.M.: A propos regionu lubelskiego, który wspólnie rozwijacie w ramach BNI, pełniąc funkcje dyrektorów. Jakie są Wasze doświadczenia? Dlaczego działacie? Co Was do tego motywuje?
Ł.M.: Zaczęliśmy poznawać coraz więcej osób. Ludzie pytali, co robimy, bo też chcieliby rozwijać firmę. Podpatrywaliśmy, jak wyglądają inne regiony w Polsce, w Krakowie, w Warszawie, gdzie działa kilkanaście Grup BNI. Stwierdziliśmy, że jesteśmy jako region słabsi, gorsi, a chcieliśmy dorównać do czołówki. Zaczęliśmy mocno stawiać na rozwój regionu. Otworzyliśmy w Lublinie drugą Grupę BNI, do której zaprosiliśmy 47 firm z Lublina. Zobaczyliśmy, że to jest dobry kierunek, by rozwijać firmę, więc otworzyliśmy trzecią grupę w Lublinie. Już mamy trzy grupy, ponad 130 firm, przedsiębiorców, właścicieli firm, którzy chcą sobie pomagać w biznesie. My dzięki temu też korzystamy, bo zwiększyliśmy swoją sieć kontaktów. Jesteśmy z Tomkiem w trakcie otwierania czwartej grupy – jesteśmy największa izbą gospodarczą w Lublinie. To jest nasz ogromny sukces. Chcemy szerzyć tę ideę pomocy. Sami dużo otrzymaliśmy, a teraz chcemy przekazywać kolejnym przedsiębiorcom, że na prowadzenie biznesu można spojrzeć w inny sposób. Ogromnym plusem jest to, że właśnie nawiązaliśmy współpracę z lubelskim ratuszem. Otwarcie grupy wizytował, jako gość specjalny, prezydent miasta Artur Szymczuk, byli obecni przedstawiciele władz samorządowych. Takie duże wydarzenie to rozgłos. Po tym spotkaniu zaproszono nas do ratusza. Tam z dr. Krzysztofem Żukiem rozmawialiśmy o tym, jak wspólnie rozwijać przedsiębiorczość w regionie lubelskim. To wszystko dzięki temu, że jesteśmy w BNI. Zasięg tych kontaktów, możliwości wielokrotnie się zwiększyły i coraz bardziej się poszerzają.
Dowiedz się więcej o BNI: www.biznesprzezrekomendacje.pl
D.M.: Jakie bezpośrednie przełożenie miało to na Wasz biznes? Padło tu parokrotnie stwierdzenie, że wzrosła liczba kontaktów, zleceń, lepsi klienci… Opowiedzcie o konkretach.
T.K.: Odkąd uczestniczyłem w pierwszym spotkaniu BNI, nasze obroty wzrosły około 20 razy. Kwestia podejścia biznesowego – to też bardzo mocno się zmieniło. Na spotkaniu grupy poznałem najlepszego klienta, z którym zacząłem współpracować z tym klientem na jednym przedsięwzięciu zrobiłem trzymiesięczny obrót firmy. Normalnie musiałbym obsłużyć 20 klientów. A tak jeden klient zapewnił mi trzymiesięczny obrót. I to tylko dzięki temu, że uczestniczyłem w spotkaniu i on również na nim był. To pokazuje wartość takich spotkań. Co jest też niesamowite w BNI: w grupach są skupieni przedsiębiorcy, którzy działalność prowadzą lat 5, 15, 30; mają milion obrotu, pięć milionów, sto milionów, ale w grupie, jeżeli działają, to wszyscy na tym samym poziomie. Jest ta sama relacja, ten sam status członka. Każdy może sobie spokojnie porozmawiać i wymienić kontakty. Z ludźmi, którzy w biznesie mają więcej doświadczenia, mają większe firmy, normalnie rozmawiam jak kolega z kolegą i te relacje są takie, można powiedzieć, że nawet przyjacielskie.
D.M.: Dużo dzisiaj mówicie o społeczności, która jest budowana w trakcie tworzenia grup, wręcz regionu przedsiębiorczości. Jaki wpływ na przedsiębiorczość w Lublinie wywiera BNI? Co ciekawego wydarzyło się w ostatnim czasie?
T.K.: Można by dużo opowiadać, ale mogę przytoczyć historię z mojej grupy, moich kolegów z grupy, którzy poznali się na spotkaniu grupy BNI. Wcześniej się w ogóle nie znali. Każdy przyszedł z innym biznesem, bardzo różnym, bo jeden ma dużą firmę sprzątającą, która obsługuje magazyny, hale, a drugi to dyrektor korporacji ubezpieczeniowej. Jeden miał kontakty, a drugi kompetencje w rekrutacji, w zarządzaniu ludźmi. Spotkali się, porozmawiali, wypili parę kaw i okazało się, że wspólnie założyli spółkę – agencję pracy tymczasowej. W tym momencie zatrudniają ponad 50 osób w Lublinie i poza Lublinem, w centrach logistycznych Stokrotki, Biedronki. Dzięki grupie stworzyli nową spółkę, nowy biznes, o którym wcześniej by nawet nie myśleli, że mogą taki wspólnie zrealizować.
Ł.M.: To, o czym wspominał Tomek, to superhistoria. Aczkolwiek ostatnio właśnie taką aktualizację miałem z jednym i z drugim panem z tej spółki. W tym momencie zatrudniają już ponad setkę osób. W pierwszym roku istnienia spółki wygenerowali ponad milion złotych biznesu. To nas cieszy, że przedsiębiorcy patrzą też pod kątem, co można jeszcze więcej zrobić. Chodzi nie tylko o pozyskiwanie klienta, nie tylko o działanie dla siebie, ale o to, co można zrobić więcej, co nowego można stworzyć.
T.K.: Nie tylko w Lublinie się dzieje. Przedsiębiorcy z Lublina też robią biznesy poza Lublinem, w Polsce, na świecie. Mamy przedsiębiorcę, który dzięki BNI nawiązał kontakty w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych – produkuje oświetlenie ledowe w Lublinie i eksportuje je do Kanady i USA. Mogę też ze swojego doświadczenia powiedzieć: szukałem kontaktów w Łodzi – miałem inwestycję deweloperską do sprzedania. Nie miałem kontaktu do nikogo w Łodzi. Wiedziałem o ludziach, którzy działają w BNI w Łodzi. Wykonałem dwa telefony. W przeciągu miesiąca sprzedaliśmy mieszkania za ponad dwa i pół miliona złotych, a nawet nie znałem osobiście członków grupy łódzkiej, która mi pomagała. Poznaliśmy się dopiero po dwóch miesiącach na konferencji globalnej. Dzięki temu, że w grupach są ludzie, są zapraszane firmy i przedstawiciele, nawiązujemy rzetelne relacje i wiemy, że to są konkretne osoby – wystarczyły dwa telefony, żebyśmy mogli zrobić biznes na ponad dwa i pół miliona.
D.M.: Panowie, podzielicie się doświadczeniami z Waszego regionu. Trzy grupy już działają, czwarta się otwiera. Jakie macie cele związane z rozwojem regionu?
Ł.M.: Cel dla Lublina to stworzyć minimum 10 grup, w których będzie współpracowało, pomagało sobie w biznesie przynajmniej 450 właścicieli firm. Chcemy stworzyć społeczność otwartą na wzajemną pomoc, żeby tworzyły się nowe inicjatywy biznesowe; żeby w regionie wzrastało zatrudnienie, żeby powstawały nowe miejsca pracy, żeby PKB w regionie lubelskim cały czas szedł górę. Chcemy zatrzymywać ten biznes lokalnie w regionie, ale też pomagać przedsiębiorcom, aby działali nie tylko lokalnie, ale myśleli globalnie. Na świecie działa dziewięć i pół tysiąca takich grup, dwieście siedemdziesiąt tysięcy firm po to, żeby przedsiębiorcy spojrzeli, że można działać też trochę w inny sposób. Tak więc cele mamy bardzo ambitne, bardzo mocne. Dziesięć grup i czterysta pięćdziesiąt firm chcemy osiągnąć w ciągu dwóch lat – dwóch i pół roku.
D.M.: Łukaszu – komu poleciłbyś BNI? Rozwijasz region, więc wiesz, dla jakich firm to działa, a dla jakich być może nie. Masz doświadczenie, sam byłeś bardzo długo członkiem grupy.
ŁM: Tak, członkiem byłem trzy i pół roku. Dla jednego w BNI pewne narzędzia zadziałają w taki sposób, dla kogoś innego w inny. Nie ma złotego środka. Według mnie nie istnieje takie sformułowanie, że dla kogoś BNI się nie nadaje. Myślę, że BNI jest dla każdego przedsiębiorcy, każdej osoby, która myśli nad tym, żeby rozwijać swój biznes, żeby siebie rozwijać; zwłaszcza dla tych, którzy mają wewnętrzną potrzebę niesienia pomocy innym, a BNI jest do tego świetnym narzędziem. Ze swojej perspektywy widzę, jak dużo narzędzi dostałem, wchodząc jako działalność jednoosobowa. Teraz, z perspektywy spółki, wiele się nauczyłem, ale też zdobyłem mnóstwo kontaktów z dużymi firmami, przedstawicielami samorządu, z prezydentem miasta. W BNI przede wszystkim potrzebna jest otwartość na działanie. Wszystko zaczyna się w głowie. Jeżeli chcemy pomagać innym, to wierzymy, że to do nas wróci. I to jest właśnie idea BNI: „Givers Gain” – „Dający Dostaje”. Ja pomogę komuś w biznesie, a to do mnie wróci. Przede wszystkim to, co mógłbym zarekomendować osobom, które chciałby zacząć przygodę w BNI: to świetne miejsce do rozwoju firmy. Zmienia myślenie i standardy w biznesie – nauczyłem się, jak pracować z partnerami biznesowymi z wyższej półki, z większymi firmami. Pamiętam, gdy pierwszy raz uczestniczyłem w spotkaniu jako gość, jak trudno mi było opowiadać o swojej firmie. W tym momencie, czy na sali jest sto, dwieście czy pięćset osób mogę powiedzieć wszystko bez problemu o swojej firmie, nawiązać współpracę, pomóc innym. BNI jest takim inkubatorem przedsiębiorczości. Firmom, które już działają w biznesie, które już mają ten biznes poukładany, BNI może pomóc wejść na wyższy level, dotrzeć do innych rynków. Takim osobom BNI bym zarekomendował.
D.M.: Policzyłem, że gdyby zsumować Wasze doświadczenie w BNI, działanie przez system rekomendacji, to mamy ponad 12 lat. Jakie trzy rady moglibyście dać osobie, która chce skutecznie działać przez polecenia biznesowe, rozwijać firmę przez rekomendacje? Co doradzilibyście takiej osobie, takiej firmie?
T.K.: Otwartość. Otwartość na wiedzę, otwartość na nowe kontakty, otwartość na relacje i też takie zaufanie doświadczeniu członków BNI. BNI zostało stworzone przez przedsiębiorców i dla przedsiębiorców. Sprawdza się to w Stanach, sprawdza się w Chinach, sprawdza się również w Polsce i od wielu lat przedsiębiorcy korzystają z wiedzy, z doświadczeń i rozwijają swoje biznesy dzięki kontaktom i relacjom, które nawiązują w BNI.
Ł.M.: Trzeba umieć spojrzeć, w jaki sposób możemy też pomóc innym. Nie tylko, co możemy dostać, ale też jak pomóc sobie w biznesie. Wiadomo, że biznes, faktura jest aspektem ważnym w każdej firmie. Jeżeli przyjdziemy z takim nastawieniem na spotkanie BNI, że chcemy komuś pomóc, komuś coś dać, pomóc rozwinąć biznes, to to po prostu do nas wróci. Z Tomkiem doświadczamy tego codziennie. Dajemy dużo rekomendacji, pomagamy członkom grupy, w której jesteśmy jako firma, ale też poprzez otwieranie kolejnych grup, czyli rozszerzamy kontakty dla innych w regionie. Widzimy, że to do nas wraca, bo inni też chcą nam pomagać. BNI to taka wskazówka do tego, żeby się otworzyć, pomóc innym.
D.M.: Panowie – dziękuję bardzo za rozmowę. Pokazaliście, w jaki sposób można skutecznie działać w branży finansowej. Na przykładzie swoim i przedsiębiorców z Lublina pokazujecie, że warto współpracować. Gorąco zachęcam do odwiedzenia Grup BNI w Lublinie. Można się kontaktować bezpośrednio z Tomkiem bądź z Łukaszem. Dziękuję.
Zapamiętaj! 3 porady biznesowe dla przedsiębiorców
- Korzystaj z doświadczenia innych przedsiębiorców, podpatruj, jak poruszają się w biznesie, jak rozmawiają z klientami, kontrahentami i prowadzą swoją firmę.
- Najlepsi klienci są z polecenia, dlatego staraj się nawiązywać dobre relacje biznesowe.
- Wyznaczaj sobie konkretne cele, czyli to, co zamierzasz zrealizować w najbliższym czasie i osiągnąć poprzez swoje działania.