Realizujemy marzenia o posiadaniu własnej restauracji | Marcin Stróżyński, Pro-Gastro

 | 

BNI Polska

Marcin Stróżyński to właściciel firmy Pro-Gastro. W swojej ofercie posiadają urządzenia gastronomiczne, w które zaopatrują hotele, restauracje, czy firmy cateringowe. Szeroki wachlarz asortymentu, pozwala na zaspokojenie oczekiwań nawet najbardziej wymagających Klientów.

Z wywiadu z Marcinem dowiesz się: 

  1. Na co zwrócić uwagę otwierając lokal gastronomiczny?
  2. Jak nie ponieść porażki w branży HoReCa?
  3. W jaki sposób skutecznie budować sieć kontaktów oraz partnerów biznesowych?

 

Wywiad do obejrzenia

 

Zapamiętaj! 3 porady, jak rozwijać firmę przez rekomendacje 

 

  1. Dzięki relacjom i kontaktom biznesowym, możesz w szybki sposób rozwinąć swoją firmę.
  2. Współpracując z innymi przedsiębiorcami – budujesz swoją widoczność na rynku lokalnym.
  3. Dziel się swoimi doświadczeniami z innymi.

 

Wywiad do przeczytania

 

Damian Masel: Przedstawiam Państwu Marcina Stróżyńskiego, właściciela firmy Pro-Gastro. Cześć, Marcinie.

Marcin Stróżyński: Dzień dobry, witam.

D.M.: Marcin, opowiedz o swoim biznesie.

M.S.: Od dwóch lat zajmuję się sprzedażą urządzeń dla gastronomii. Zaopatrujemy hotele, restauracje, firmy cateringowe i wszelkiego rodzaju inne miejsca, w których przygotowuje się posiłki, w niezbędne do tego urządzenia. Tak naprawdę nasza oferta jest kompleksowa, gdyż jesteśmy z naszymi klientami już na etapie przygotowania projektu technologicznego, kiedy jeszcze kuchnia nawet nie istnieje, a następnie kompleksowo ją wyposażamy we wszystkie urządzenia. Tak na dobrą sprawę od pieca konwekcyjno-parowego, który jest sercem każdej kuchni, po solniczkę na stole.

D.M.: Wiem, że masz ciekawą historię związaną z początkiem swojej firmy, zapewne różnie ją wspominasz. Jak to było, że zacząłeś biznes? Jaki był ten moment zwrotny?

M.S.: Przed rozpoczęciem działalności w 2019 roku moje doświadczenia zawodowe już kręciły się wokół gastronomii. Wcześniejsze półtora roku spędziłem w dużej sieci hotelowej, koło 19 obiektów na terenie całego kraju plus kilka restauracji, gdzie między innymi zajmowałem się zakupami wyposażenia gastronomicznego, co pozwoliło mi poznać bardzo dobrze rynek działających na terenie naszego kraju dostawców, jak i tej części realizacyjnej, bo otwieraliśmy hotele, restauracje, modernizowaliśmy je do bieżących potrzeb, więc jakby takie dwustronne doświadczenia pozwoliły mi dobrze zapoznać się z tą branżą. Dodatkowo jeszcze, tutaj zresztą po sąsiedzku, na dworcu Warszawa Centralna, dla jednego z większych koncernów, lidera herbat, otwierałem herbaciarnię, punkt w odrestaurowanej hali biletowej, Lipton Point, gdzie też od samego projektu, poprzez menu, zatrudnienie pracowników, wdrożenia wszelkich procedur, systemów kasowych, komunikacji z klientem, technologii produkcji. To też było bardzo ciekawe i cenne dla mnie doświadczenie od strony otwierania gastronomii i zrozumienia, jak dużo pracy i poświęcenia to wymaga.

Marcin Stróżyński

Przeczytaj także: Od mikroprzedsiębiorcy do dwóch klinik, szkoły stomatologicznej i programu TV | Maciej Maszewski Dental Clinic i Perfect Smile

 

D.M.: I kiedy podjąłeś decyzję o tym, że chcesz mieć swój biznes, a nie pracować dla kogoś innego?

M.S.: Decyzja była wynikiem tego, co działo się właśnie w mojej tej pracy zawodowej. W pewnym momencie podziękowano mi za współpracę w sieci, co, nie ukrywam, mocno mnie poirytowało, wręcz byłem zły, bo miałem duże oczekiwania i plany względem dalszej pracy, ale stało się, jak się stało. Do tego ostatniego dnia, kiedy przyszedłem do firmy, żeby rozliczyć się z samochodu i innych formalności, gorzej się poczułem. Dwa dni później lekarz stwierdził, że miałem udar. Natychmiast wylądowałem w szpitalu i kilka miesięcy, tak naprawdę, musiałem poświęcić na dojście do zdrowia. Szczęśliwie udało mi się to wszystko osiągnąć, ale to był taki czas, który z jednej strony dał mi dużo do myślenia w kontekście tego, co jest w życiu ważne i tutaj bardzo sprawdziła się moja małżonka Monika i przyjaciele, którzy dali mi duże wsparcie i pomogli mi w tym ciężkim dla mnie okresie. A już kiedy wiedziałem, że zdrowotnie wszystko dobrze się układa i rehabilitacja postępuje, miałem też czas na takie zastanawianie się, co dalej robić w życiu tym zawodowym, biznesowym. I uznałem, że zdecydowanie dużo lepiej czuję się w roli osoby prowadzącej działalność gospodarczą, bo już miałem kilka działalności w życiu, więc temat nie był mi obcy, ale po tym właśnie etatowym epizodzie poczułem, że to, co jest dla mnie ważne, to wolność. Wolność w decydowaniu o tym, co robię, jak robię, z kim robię i tak naprawdę brak jakichkolwiek ograniczeń. To też kiedy po kilku miesiącach już tak mocno stanąłem na nogi, wykorzystując dobrą koniunkturę na rynku HoReCa, otwierające się wkoło hotele, restauracje, firmy cateringowe, versus te moje doświadczenia właśnie, które miałem świeżo za sobą – to zdecydowało o drodze, którą dalej chcę iść. Stąd w listopadzie 2019 roku otworzyłem firmę Pro-Gastro, która w założeniu miała się zajmować dostarczaniem sprzętu dla gastronomii. Taką dalszą motywacją do tego, żeby działać akurat w tym biznesie, jest fakt, że gastronomia nas otacza. Jak grzyby po deszczu rosną hotele, restauracje, pojawiają się różnego rodzaju koncepty gastronomiczne, co powodowało, że uznałem, że jest to bardzo ciekawy biznes i w połączeniu z moimi doświadczeniami, że na to chcę postawić, i że to jest bardzo dobry kierunek, w którym należy podążać.

D.M.: Często ludzie, którzy prowadzą biznes, mówią, że robią to, żeby być szczęśliwi, żeby być wolni i często też po to, żeby odnieść sukces. Natomiast w mojej ocenie te trzy słowa dla każdego znaczą co innego. Czym jest dla Ciebie wolność, sukces i pozostałe tematy, o których mówiłem?

M.S.: Wolność to jest możliwość robienia rzeczy w sposób, który gdzieś tam mamy w głowie, bo każdy, prowadząc biznes, ma swoją strategię, ma swój charakter, ma swoją osobowość, więc to są rzeczy bardzo indywidualne, a jednocześnie ta wolność pozwala działać na różnego rodzaju sposoby. Dla mnie jest to kluczowe i samo obcowanie z ludźmi, inspirowanie się ich biznesami, tym, co robią i możliwość implementowania tego do swojego biznesu to jest właśnie bardzo cenna rzecz. Sukcesem dla mnie jest satysfakcja moich klientów, bo nie ma nic lepszego jak parter po drugiej stronie, który daje ci feedback, że jest z tej współpracy zadowolony, że pieniądze, które zostały w Twojej firmie, to były dobrze wydane pieniądze i dzięki temu też buduje się relacje na długo. Mój taki wymarzony klient to nowa inwestycja. Nowy hotel, nowa restauracja, gdzie już na etapie konsultacji, jak ten biznes ma wyglądać, już tutaj staramy się i podpowiadamy często, nawet zmieniając optykę samego inwestora. Dzisiaj do gastronomii lgną ludzie, którzy nie mają o niej pojęcia. Mają pieniądze, obejrzą dwa odcinki „Kuchennych rewolucji” i otwierają restaurację…

D.M.: A nie powinni…?

M.S.: Ale tak jest i takich przygód widziałem całą masę i ludzi, którzy polegli, bo gastronomia jest fajna, jeżeli wchodzisz jako gość do restauracji, widzisz przestrzeń, siadasz przy stoliku, dostajesz pyszne jedzenie na talerzu. Wydaje się, że to cudowna bajka, ja też tak chcę mieć, też chcę mieć taki biznes, ale to jest naprawdę ogrom ciężkiej pracy i umiejętności pospinania masy szczegółów. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie żyjemy w erze obrazu, komunikacji takiej, którą właśnie widzimy, prostej, szybkiej. W czasie social mediów, gdzie każdy w miejscu, w którym przebywa, robi zdjęcie, oznacza się i tak naprawdę to jest cała woda na młyn, która pozwoli biznes albo genialnie rozwinąć, albo go natychmiast pogrążyć, bo ludzie z wielką łatwością potrafią od razu dorzucić do pieca i wytknąć ci wszystkie błędy, które popełniasz. To jest naprawdę bardzo ciężki biznes, żeby to się kręciło i było udanym przedsięwzięciem. Dlatego też dużą część naszej pracy stanowią konsultacje z inwestorem po to, żeby pomóc mu też uniknąć błędów, bo komuś się wydaje, że zrobi naleśnikarnię w miejscu, które w ogóle nie daje szansy na tego typu biznes, bo nie ma w okolicy rodzin z dziećmi. Albo nie weźmie się pod uwagę całej masy jakichś innych czynników, dla których z założenia to się może nie udać, albo może to być po prostu za mało.

Marcin Stróżyński

D.M.: Wy takie doradztwo też oferujecie w trakcie realizacji?

M.S.: Tak, robimy takie doradztwo. Często siadamy i robimy dosłownie biznesplan, gdzie też szacujemy, jakie są koszty najmu lokalu, remontu, przygotowania, zatrudnienia później pracowników. Jak to się ma do menu, które jest zaprojektowane, ile trzeba wydać posiłków, różnych dań, na jakiej rentowności, na jakiej marży po to, żeby ten biznes się spinał na końcu cyferkami. Co z tego, że będzie przychodzić dużo ludzi, jak zostawią, powiedzmy, grosze, które na końcu zostają? To wszystko to jest biznes, to się musi spinać, więc jesteśmy też po to, żeby pomagać w krystalizowaniu tych konceptów, a później wspierać na poziomie dostarczania odpowiedniego sprzętu, urządzeń. Piec może być taki, który wymaga bardzo częstej, ciągłej obsługi pracownika, a są rozwiązania, które pozwalają zaprojektować piec, który możesz uruchomić z domu telefonem i on się sam o odpowiedniej porze włączy. Na jednym poziomie będziesz piekł ciasto, na drugim rybę i te rzeczy nie przejdą zapachami. Technologia w tych urządzeniach też jest tak zaawansowana, że pozwala robić kosmiczne rzeczy. To oczywiście ciągnie za sobą pieniądze, dlatego też trzeba umieć to przeliczyć, ale być może warto wydać na dobry piec 40, 50 tysięcy, bo dzięki temu zredukujesz etat w kuchni. A w skali biznesu i czasu jest to oszczędność. Sama kwestia oszczędności energii – to też jest bardzo istotna rzecz. Restauracja i wszystkie urządzenia to też jest duży pobór mocy, wody. To też są wszystko rzeczy, które można zmierzyć, policzyć i dzięki temu podjąć mądrzejsze decyzje.

D.M.: Jesteś ekspertem w branży gastronomicznej bez wątpienia, natomiast ciekawi mnie Twoje podejście biznesowe. Rzadko można spotkać przedsiębiorcę o tak wąskiej specjalizacji, jak Twoja: wyposażacie miejsca, dopasowujecie rozwiązania, pomagasz wykrystalizować pomysł biznesowy, biznesplan, dostosować ideę do miejsca, do zapotrzebowania. Chyba niewiele osób robi takie rzeczy i ma takie podejście?

M.S.: To jest rzecz fundamentalna. Jeżeli ten element się pominie, to wszystko, co robimy dalej, może nie mieć sensu. To będzie prowadzić do szybkiej porażki i straty po stronie naszego klienta. Staramy się temu zapobiegać.

D.M.: Kiedyś czytałem artykuł o tym, że restauracja to marzenie wielu osób, które przez całe życie odkładają pieniądze, natomiast też jest to biznes, w którym najłatwiej się przewrócić, najłatwiej utopić pieniądze. Z czego to, według Ciebie, wynika?

M.S.: Gastronomia to jest biznes jak każdy inny. W tym biznesie również potrzebna jest sprawność operacyjna, dobra organizacja, ale też potrzebne są te detale, jak marketing, jak komunikacja z rynkiem. Wystarczy nie zapiąć jednego elementu, pominąć go, zmarginalizować i to już może być powodem, dla którego nastąpi porażka. Dzisiaj nie liczy się tylko dobre jedzenie, ale cała przestrzeń, w której lokal się znajduje, design, jakość sztućca, talerza, klimat, zapach. Wszystko dzisiaj robi robotę i jeżeli gdzieś tam masz cudowny biznes, ale słabo go zakomunikujesz, Twoi klienci nie widzą, że masz taki świetny produkt, miejsce, które oferujesz, to nikt tam po prostu nie przyjdzie, jak świat o tym nie wie. To jest proste i to jest jakby taka uniwersalna rzecz przy każdym biznesie, nie tylko przy gastronomii.

D.M.: Zauważyłem taką prawidłowość: ludzie odkładają pieniądze, odchodzą z korporacji i chcą na przykład otworzyć biuro nieruchomości albo inny biznes. Biznesów są setki. Gastronomia pojawia się często, że ktoś myśli, że to jest takie właśnie uwolnienie od etatu i że tam będę właśnie szczęśliwy. I potem, tak jak powiedziałeś, jest dużo sytuacji, że to się nie udaje. Jak taki inwestor powinien do tego tematu podejść od samego początku, z kim powinien porozmawiać, na którym etapie, żeby wydać dobrze gotówkę? Być może zaciekawi to osoby, które myślą o inwestycji w gastronomię. Ja twierdzę, że to jest biznes jak każdy inny: tak samo może być rentowny, może dawać efekty. Natomiast jak do tego podejść, żeby nie trafić na listę tych, którzy się sparzyli i nie zarobili?

M.S.: Przede wszystkim myślę, że właśnie genezą tych problemów, które wymieniłeś, jest niewiedza. Ludzie podejmują taką decyzję często w oparciu o to, że byli w kilku fajnych restauracjach, spędzili w nich czas, zjedli. Widzą, że to są miejsca modne i teoretycznie jest to bardzo kuszące, że też bym chciał coś takiego mieć. Natomiast nie wiedząc, jak się do tego zabrać, to oczywiście popełniają od samego początku szereg błędów. Myślę, że to, co jest istotne, to właśnie od razu zaangażowanie do współpracy firm i ludzi, którzy się na tym znają. Do tej pory często obserwuję, że ludzie, którzy otwierają po raz pierwszy swój biznes w gastronomii, idą bardzo na skróty. Komuś się wydaje, że jak znajdzie lokal, pokupuje kilka używanych sprzętów, ustawi w kuchni, to to już jest gastronomia, restauracja i to pójdzie. Oczywiście to się bardzo rzadko kiedy udaje, w większości są to porażki. Istotną rzeczą jest od strony sprzętowej, w której ja działam, żeby od początku skonsultować, zrobić dobry projekt, dobry technologiczne, żeby urządzenia, które się znajdą w kuchni, realizowały wszelkie potrzeby restauracji. Żeby kuchnia była wydajna, sprawna. Klient nie może w restauracji czekać 40 minut na podanie posiłku. Często w restauracji, gdzie jest trochę więcej stolików, nagle jest pik, robi się pełna sala. Kuchnia rozkłada ręce, bo nie jest w stanie się wyrobić. Ma proste urządzenie, jakiś piecyk. Ile porcji można naraz przygotować? A takie rzeczy się po prostu dzieją. Ludzie popełniają błędy z oszczędności, z niewiedzy. Wydaje im się, że piec to piec. Kupi, bo był tani, bo kolega sprzedawał i tak się dzieje. Ale bardzo istotna rzecz to te pierwotne założenia, ten fundament, o którym rozmawialiśmy, policzenie biznesu, zaplanowanie go w cyferkach.

D.M.: Jakie trudności napotkałeś w prowadzeniu swojego biznesu? Bo zaraz porozmawiamy o tym, gdzie jesteście, natomiast teraz pytam o początki.

M.S.: Trudnością jest zaczynanie od zera. Chodzi mi o zaznaczenie swojej obecności na rynku. W moim mieście, w Łodzi, gdzie działam, jest kilku dystrybutorów firm mojego pokroju, które działają od lat. Rynek jest do nich przyzwyczajony i mają już wypracowane relacje biznesowe. Ja zaczynam od zera, ludzie nie kojarzą mnie z tą branżą, z tą usługą, dlatego moim największym wyzwaniem było szybkie budowanie rozpoznawalności na lokalnym rynku. Stąd bardzo po drodze był mi temat BNI i przystąpienia do grupy lokalnych przedsiębiorców, dzięki którym mógłbym te relacje zdecydowanie przyspieszyć, szybciej je rozbudowywać i dzięki temu zacząć skutecznie prowadzić swój biznes.

 

Przeczytaj więcej o BNI Polska: www.biznesprzezrekomendacje.pl

 

D.M.: Rozmawialiśmy wcześniej i mówiłeś, że ciekawe zlecenia, kontakty, znajomości udało Ci się w tej społeczności biznesowej nawiązać. Jak to się stało, że, po pierwsze, trafiłeś, a po drugie, że w tym momencie działasz już tak skutecznie? Bo wiem, że zrealizowałeś już kilka ciekawych projektów.

M.S.: Pewne rzeczy pojawiły się bardzo szybko i czasami to są takie właśnie rzeczy, które niemalże leżą u naszych stóp, tylko ich nie dostrzegamy, bo brakuje tego czegoś i w przypadku BNI pojawiły się niemalże natychmiastowe efekty. Bardzo szybko udało mi się pozyskać zlecenie na około pół miliona, rekomendację na inwestycję dużego hotelu, który obecnie buduje się w Łodzi. Bardzo fajny temat, który jeszcze prowadzimy. Z uwagi na obecną sytuację inwestycje też troszeczkę zwolniły, bo otwieranie dzisiaj hotelu, jak pewnie się domyślasz, mija się trochę z celem, ponieważ są duże ograniczenia albo wręcz w ogóle działalność hotelowa jest zamknięta, więc proces inwestycji też trochę zwolnił, by dostosować się w czasie do sytuacji, kiedy to będzie miało ręce i nogi. Ale takie rzeczy się właśnie bardzo szybko zadziały. Przystępując do BNI w strategii miałem obsługę lokalnego rynku: hotele, restauracje na terenie województwa łódzkiego. Moja szeroka oferta, bo mamy zarówno takie urządzenia w kuchni, jak piece, zmywalnie, chłodnictwo, ale też bardzo szeroki asortyment, jeżeli chodzi o zastawę stołową, sztućce, talerze, kompleksowe wyposażenie barów; projektujemy, wyposażamy bary, więc ekspresy do kawy, wszelkiego rodzaju kostkarki do lodu, sokowirówki, blendery, akcesoria barmańskie, szkło, bufety śniadaniowe. Jesteś gościem w hotelach, więc rano ta cała ekspozycja, podgrzewacze, różnego rodzaju dyspensery, podajniki do płatków, soków – również szeroka gama tych produktów jest w naszej ofercie. Założenie było takie, że obsługujemy lokalny rynek, dostarczając te produkty. Po roku w BNI nastąpiło przewartościowanie i moje plany są dużo bardziej ambitne, ponieważ widząc zasoby, jakie niesie za sobą BNI i ogólnopolska struktura, w tej chwili bodajże 2800 członków, pozwala myśleć o rozwijaniu biznesu na skalę ogólnopolską i w kontekście inwestycji; pozyskiwania dużych realizacji, hoteli, restauracji, domów weselnych, firm cateringowych, które jesteśmy w stanie od A do Z realizować, zaopatrywać w potrzebne im rozwiązania. Mało tego – BNI to też jakby inne zasoby, więc jakby nie tylko gastronomia, ale mając inwestycje, chociażby w postaci hotelu, mamy w każdym mieście w Polsce firmy budowlane, producentów mebli, architektów, dekoratorów wnętrz, firmy od pościeli, ręczników, usług marketingowych, drukarni i tak dalej. To stwarza naprawdę olbrzymią i bardzo atrakcyjną pulę biznesu, który możemy robić. Moje założenie to nie tylko działalność lokalna na terenie mojego regionu, czyli Łodzi, tylko działalność ogólnopolska, z bardzo dużym wsparciem usług towarzyszących, z wykorzystaniem potencjału, który niosą członkowie BNI.

D.M.: A jakie ciekawe zlecenia zrealizowałeś wspólnie z innymi przedsiębiorcami?

M.S.: W tej chwili w Łodzi realizujemy inwestycję budynku wielofunkcyjnego, biurowego, w którym również część powierzchni jest przeznaczona pod gastronomię, jak i pod różnego rodzaju warsztaty kulinarne i bierze w tym udział szereg osób z łódzkich grup BNI. Zresztą ja nawet na potrzeby własnego biznesu w minionym roku remontowałem całe swoje biuro, pomieszczenia biurowe, więc to też jest wielki komfort posiadania w zasięgu wzroku niemalże, w telefonie, partnerów, którzy mogą mnie w tym wspierać. I tutaj członkowie mojej grupy wykonali kapitalną pracę, jeżeli chodzi o budowlankę, o kanalizację, o docieplenia, o systemy alarmowe, o tematy związane z brandingiem, z reklamą moich przestrzeni biurowych. Jakby sam nawet komfort takiego codziennego funkcjonowania każdego z nas, jako przedsiębiorcy, jest niesamowity. Każdy potrzebuje prawnika, księgowego. W ramach swoich zasobów mamy tutaj ludzi na wyciągnięcie ręki, co też jest dużym komfortem. Nie szukamy osób z zewnątrz, mamy do siebie zaufanie, znamy siebie. Bycie w BNI też wymusza zarówno etykę, jak i jakość usług na odpowiednim poziomie. To jest w ogóle fantastyczna rzecz. Także tutaj ryzyko, że, angażując do współpracy kogoś z BNI temat się rozjedzie, jest dużo mniejsze, więc to jest bardzo też duża wartość i za to też cenię sobie BNI.

Marcin Stróżyński

D.M.: Dużo mówimy o budowaniu relacji, o nawiązywaniu kontaktów, o budowaniu widoczności przedsiębiorcy. Myślę, że każda firma, każda osoba tego potrzebuje, niezależnie, czy to jest personal brand, czy konkretny projekt. Jak budujesz relacje? Jak nawiązujesz kontakty z potencjalnymi klientami?

M.S.: Przede wszystkim w tej chwili wykorzystuję narzędzia, które mamy dostępne. Zoom, który pozwala nam praktycznie online być w tej chwili w dowolnym miejscu w Polsce, nawet na świecie, jeżeli masz tylko takie zapotrzebowanie. Po każdym takim spotkaniu online mam wynotowaną listę osób, z którymi uważam, że warto się spotkać i porozmawiać o wspólnym biznesie. Następnie umawiam się z nimi, jadę i rozmawiamy. Spotykamy się, siedzimy godzinę, dwie przy kawie, rozmawiamy o swoich biznesach i szukamy wspólnych przestrzeni, w których możemy razem coś zrobić. To jest niezmiernie wygodne i fajne, gdyż oszczędzamy czas, jednocześnie dając sobie możliwość na bardzo sprawne i szybkie weryfikowanie kontaktów i nawiązywanie nowych relacji. Jest to znakomite narzędzi i wierzę, że przez długi czas platforma Zoom z nami zostanie i będziemy mogli tak funkcjonować.

D.M.: Jesteś osobą, która ma bardzo otwarty umysł, cały czas poszerza swoje horyzonty. Jest jakaś ciekawa historia biznesowa, o której mógłbyś opowiedzieć, jaka przydarzyła się w Twojej firmie?

M.S.: Myślę, że najciekawszym zdarzeniem w moim życiu zawodowym ostatniego czasu jest sytuacja, która dotknęła gastronomię w związku z pandemią, ponieważ w pierwszej kolejności właśnie hotele i restauracje, czyli moi klienci, zostali wyłączeni z gry, co, nie ukrywam, że postawiło przede mną duże wyzwanie, co dalej robić. Gdyż jakby rynek się odciął, więc należało szukać nowych rozwiązań i tutaj również bardzo dobrze sprawdziło się BNI i ludzie, którzy tam mnie otoczyli, gdyż skupiłem swoją uwagę na produktach związanych z zabezpieczeniem covidowym. Pierwsze drobne rzeczy, drobne wsparcie, które uzyskałem w BNI, pierwsze rekomendacje na śmieszne ilości maseczek czy innych produktów spowodowały, że w ogóle tym tematem się zainteresowałem. Ta mała kulka śnieżna nagle zaczęła się bardzo dynamicznie kręcić i nabierać wręcz spektakularnego rozmiaru. Doszło do tego, że dzisiaj moja firma, abstrahując od gastronomii, jest dostawcą dla jednej z największych sieci handlowych w Polsce tego typu produktów, co w efekcie końcowym spowodowało, że biznes na koniec zeszłego roku zamknął mi się delikatnie poniżej 5 milionów złotych. Mała rzecz, która właśnie zaczęła się w BNI i dzięki niemu się narodziła, spowodowała rekomendację za 4 i pół miliona złotych. To jest coś po prostu fantastycznego i myślę, że w innym otoczeniu, w innych realiach, w ogóle by to nie miało racji bytu. Nie dostrzegłbym tematu i nie dałoby mi nic takiego speeda i pewności, że można w taki sposób osiągnąć taki wynik.

Pro Gastro

D.M.: Brzmi bardzo prosto, ale na pewno takie nie było. Tego typu projekty nie są proste, a, jak mówi mój znajomy, nie ma łatwych pieniędzy. Jak to się wydarzyło dokładnie? Opowiedz szerzej.

M.S.: Temat rozwinął się bardzo spektakularnie i szybko, gdyż z uwagi na wcześniejsze doświadczenia w branży reklamowej miałem dostęp do bardzo dużych firm obsługujących teren praktycznie całej Europy. Toteż udało mi się ten produkt bardzo szybko i sprawnie uruchomić w branży reklamowej, który później też bardzo szybko temat podchwycił i na tych polach osiągnęliśmy bardzo duże sukcesy. Jednocześnie poprzez rekomendacje udało mi się nawiązać kontakt z jedną z największych w Polsce sieci handlowych, dzięki czemu umieściliśmy ten produkt na sklepowych półkach i do dziś moja firma jest dostawcą dla tejże sieci. Staram się również z pomocą BNI dalej ciągnąć tę przygodę, gdyż tak otwarta furtka i już dobre doświadczenia, które zdobyliśmy w tej współpracy, pozwalają na myślenie o kolejnych projektach, o nowych produktach, które można byłoby sprzedawać do tejże sieci. Toteż szukam w BNI również firm produkcyjnych, które mają ciekawy produkt, mają coś, co można byłoby na taką skalę sprzedawać. Ja mam uchyloną furtkę do dystrybucji, szukam dobrych produktów, które można byłoby tam zamieścić.

D.M.: Takie trzy rady, które dałbyś osobie, która działa w biznesie, a chciałaby być skuteczniejsza, bądź myśli o założeniu własnej firmy, albo jest skuteczna, ale chciałaby jeszcze firmę wynieść na wyższy level?

M.S.: Najważniejszą rzeczą są dla mnie relacje, ponieważ to one pozwalają poznawać ludzi i generować nowe sytuacje, również te biznesowe, które nas otaczają. Dostrzegać je i przekuwać na coś wartościowego w biznesie, dlatego uważam, że najważniejszą rzeczą jest to, żeby otaczać się jak największą liczbą ludzi w biznesie, bo to daje korzyści na każdym polu, i biznesowym, i pozwala nam samym „apgrejdować” swój biznes, eliminować słabe punkty i rozwijać firmę. Bardzo ważną rzeczą w każdym biznesie, i w małym i w tym dużym, jest umiejętność policzenia biznesu i dobrego jego zaplanowania. Ta strategia w biznesie i świadomość przed sobą samym, co się chce osiągnąć i jak się chce osiągnąć, jest podstawą do tego, żeby to zrealizować. Jeżeli sami nie wiemy, o co nam chodzi i nie poukładamy sobie tego w głowie, to nasze działania będą po prostu nieefektywne. Kolejną ważną rzeczą jest to, żeby sobie od razu stawiać wysokie cele. Nie rozdrabniać się i nie fokusować na tym, że mały musi robić małe rzeczy. To jest strata czasu i absolutna nieprawda. Mały może robić duże rzeczy, jeżeli od razu wyceluje w nie swoje działo i będzie skutecznie i konsekwentnie do tego dążył. Jeden na dziesięć tematów, dwa na dziesięć na pewno wypalą, tylko trzeba od razu po to odważnie sięgnąć i nie tracić czasu.

Marcin Stróżyński

D.M.: Rozmawiamy o wielu ciekawych realizacjach, o Twoim sposobie patrzenia na biznes. Powiedz, co planujesz, jeśli chodzi o rozwój Pro-Gastro? Jakie masz cele?

M.S.: Moim głównym celem jest budowanie ogólnopolskiej sieci kontaktów, która byłaby ukierunkowana na ten typ klienta, który obsługuje moja firma, czyli wszelkiego rodzaju firmy produkujące meble, firmy budowlane, wszystkie te podmioty, które swój biznes również upatrują w inwestorach sektora HoReCa, ponieważ razem możemy tutaj zrobić bardzo dużo i to połączenie sił, ta wzajemna wymiana kontaktów, doświadczeń i wchodzenie szerszym gronem w inwestycje będzie przynosiło nam wszystkim korzyści i dawało dużo większe pole do realizacji działań biznesowych.

D.M.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Była to, myślę, taka pigułka wiedzy, informacji na temat branży gastronomicznej, jak również ciekawostki z frontu biznesowego.

M.S.: Bardzo dziękuję: i za zaproszenie do projektu, i za rozmowę.

D.M.: Wszystkie osoby, które mają pytania do Marcina Stróżyńskiego, zachęcam do zadawania ich w komentarzach oraz do subskrybowania naszego kanału lub/i wejścia na stronę biznesprzezrekomendacje.pl, gdzie znajdziecie informacje na temat BNI.

 

Zapamiętaj! Porady, jak rozwijać biznes

  1. Pamiętaj o wdrożeniu strategii rekomendacji – tylko wtedy przekonasz się, ile zyskasz.
  2. Stawiaj na innowacyjność i szukaj nowych możliwości.
  3. Nowy biznes – nowe wyzwanie. Wykraczaj poza schematy, chcąc osiągnąć spektakularne wyniki.